Mieliśmy udać się na obiad, ale dzieci zmęczone spacerem zasnęły w samochodzie. Ponieważ spotkaliśmy po drodze rezerwat Niebieskie źródła, który był naszym kolejnym celem, postanowiliśmy zatrzymać się na pobliskim parkingu i też chwilkę odpocząć, korzystając z ciszy na tylnym siedzeniu :)
Ponieważ jednak Krzysiek również zasnął, ja udałam się do skansenu Pilicy, który jednak nieco mnie rozczarował. Mimo to obejrzałam kilka ciekawych wystaw, np. okopową sztukę użytkową czy zdjęcia współczesnych bartników. Bardzo przyjemna dla oka była też stacja kolejowa Wolbórka z torami i wagonem kolejowym obok.
Po prawie godzinnej drzemce dzieci w końcu otworzyły oczęta i postanowiliśmy wyruszyć w poszukiwaniu źródełek tak pięknie opisywanych w przewodnikach. Niestety Piotruś marudził w nosidełku, więc krótki spacer okazał się dość długi ze względu na postoje. W końcu jednak udało nam się dotrzeć i na własne oczy ujrzeliśmy ciekawie wyglądające niebiesko-zielono-turkusowe plamy na dnie stawu, które, gdy im się przyjrzeć dokładnie, bulgocą i drgają. Widok miły i ciekawy, jednak ze względu na marudzącego 11-miesięczniaka szybko musieliśmy zorganizować ewakuację.
Nadszedł czas obiadu, bo żołądki (nawet ten Patrycji), domagały się jedzenia. Wracając na trasę niestety zapłaciliśmy wspominany mandat, ale na poprawę humoru zjedliśmy oczekiwany i dobry obiad. Potem już tylko droga na Łódź i o 19:30 byliśmy w domku.