Kolejnym punktem zaczepienia na naszej trasie miały być Smardzewice i tamtejszy ośrodek hodowli żubrów. Jednakże po drodze ujrzeliśmy coś, co również bardzo chcieliśmy zwiedzić. Mianowicie miała to być baaardzo duża piaskownica. Patrycja specjalnie ze względu na nią zabrała z domu wiaderko i grabki.
Okazało się, że nasza trasa biegnie dokładnie pośrodku kopalni piasku Biała Góra. Zatrzymaliśmy się zatem, by nacieszyć oczy krajobrazami rodem z Księżyca.
Patrycji bardzo podobał się drobniutki, biały piasek, niemal aksamitny w dotyku, Piotruś też zawzięcie przesiewał go przez palce. My cieszyliśmy oczy niecodziennym widokiem.
Niestety wejście na teren kopalni jest zabronione, więc oglądaliśmy to wszystko z brzegu.
Gdy dzieci się już nacieszyły pięknym piaskiem, wyruszyliśmy na spotkanie z żubrami. A spotkaliśmy... konie. Pati była szczęśliwa, mogąc karmić koniki pasące się za siatką ogrodzenia. Piotrek też nie chciał od nich odchodzić, zwierzęta zrobiły prawdziwą furrorę wśród naszych dzieci. Po chwili przyjechała jeszcze dwukonna bryczka, więc postanowiliśmy pojechać nią do samej zagrody żubrów (zagroda mieści się 3 km od miejsc parkingowych, więc zapowiadał siędość długi spacer) Jazda bryczką przysporzyła Patrycji wielu emocji i chyba będzie tym, co najbardziej zapamięta z całej wycieczki.
W zagrodzie żubrów spotkaliśmy tylko 3 zwierzaki, pani opiekująca się zagrodą opowiedziała nam kilka ciekawych rzeczy na temat żubrów. Np. aby leczyć któreś ze zwierząt w stadzie, trzeba sprowadzać weterynarza aż ze Śląska, gdyż żaden z pobliskich weterynarzy nie podejmie się uśpienia żubra ze względu na ich delikatne serce.
Drogę powrotna przebyliśmy już pieszo (tzn. Piotruś śpiąc w wózku). Na koniec spaceru czekały na nas te same koniki, które karmiliśmy na początku. Udało się nam przełożyć Piotrusia do fotelika samochodowego i wyruszyliśmy na poszukiwanie obiadu :)